Kwiecień w projekcie
Wiosna co prawda przyszła, jednak zima nie chciała się jakoś z nami pożegnać. Z tego powodu cały biebrzański świat w tym roku zmuszony był odłożyć amory na później i skoncentrować się na przeczekaniu powracających co chwila mrozów i opadów śniegu. Orliki grubodziobe, które normalnie przybywają już w połowie marca, zmuszone były do kilkunastodniowego przystanku na Ukrainie i w Rumuni, gdzie oczekiwały na polepszenie pogody.
Pierwsze orliki grubodziobe widziane były na początku kwietnia. W tym też okresie nad Biebrzę dotarły ptaki wyposażone w nadajniki GPS. Analiza materiału z kamer wykazała, że kilka ptaków nie posiadających nadajników pojawiła się pod koniec marca i szczęśliwie przetrwała śnieżyce, jakie nawiedziły Kotlinę Biebrzańską w tym okresie.
Już od jakiegoś czasu przygotowani byliśmy na przybycie orlików, niestety aura sprawiła, że z początkiem miesiąca zmuszeni byliśmy do kilku terenowych wypraw technicznych w celu naprawy pozrywanych przez wiatr paneli zasilających nasze przygniazdowe kamery. Dodatkowo w końcu marca udało się wzbogacić nasz sprzęt o nową kamerę o wysokiej jakości. Została ona zamontowana w rewirze, gdzie zainstalowano już jedną z kamer. Dzięki temu obstawiliśmy dwa gniazda pełni nadziei, że wreszcie uda się uwiecznić pełny sezon lęgowy tej pary. Ptaki jednak okazały się od nas sprytniejsze i zbudowały nowe gniazdo. Tak więc i w tym roku zmuszeni jesteśmy przełknąć gorzką pigułkę porażki. Doświadczenia te najlepiej wskazują, do jakiego stopnia orliki grubodziobe cenią sobie spokój i prywatność. Nie pomógł fakt, że ptaki znają już kamerę i w zeszłym sezonie pomimo jej obecności bez problemu wychowały młode. Zresztą powodem budowy nowych gniazd niekoniecznie muszą być kamery, orliki grubodziobe bowiem dość często zmieniają gniazda i trudno jest powiedzieć, czym kierują się w takich przypadkach. W dotychczasowych badaniach biebrzańskiej populacji nie udało się wychwycić żadnej prawidłowości w tej materii.
Do końca miesiąca udało nam się potwierdzić zajęcie ośmiu rewirów orlików grubodziobych oraz 3 rewirów par mieszanych. Są to dane przybliżone, obecnie ptaki są bowiem bardzo skryte, a długo utrzymujące się mrozy sprawiły, że zaraz po przylocie orliki zajęły się budową gniazd nie dając nam wiele okazji do podziwiania ich spektakularnych lotów tokowych. Czas pokaże, w ilu z tych rewirach doczekamy się potomstwa. W tym roku nad Biebrzą jest bardzo sucho i istnieje uzasadniona obawa o lęgi naszych orlików, w przypadku bowiem braku pokarmu ptaki nie przystępują do lęgów. Susza sprawia, że mniej jest innych ptaków wodno-błotnych, które w normalnych warunkach stanowią pokaźną część diety orlika grubodziobego. Niski poziom wody będzie miał z pewnością wpływ na populację płazów w Kotlinie. Cała więc nadzieja w tzw. mysim roku, ten bowiem przypada właśnie teraz. Susza nad Biebrzą zdaje się za to nie przeszkadzać orlikom krzykliwym. Zajęły one wszystkie znane nam rewiry, w tym kilka niezajętych w zeszłym roku.
Ciekawych informacji dostarczają nam dane GPS dostarczone dzięki naszej Zośce. Zimujący na Krecie ptak przez dłuższy czas pozostawał na tej greckiej wyspie, by na początku kwietnia niespodziewanie ją opuścić i skierować się w stronę Biebrzy. Wędrówka trwała cały miesiąc kwiecień, ptak jednak nie powrócił na lęgowisko, a skierował się dalej na północ i 1 maja zawitał do Obwodu Kaliningradzkiego. Szkoda jedynie, że dotychczas jest to jedyny funkcjonujący nadajnik z 4 założonych w zeszłym roku na ptaki młode.