Na przełomie listopada i grudnia wybraliśmy się na drugą już w tym roku wyprawę do Grecji. Jej powodem była chęć zdobycia materiału do realizowanego w ramach orlikowego projektu filmu o zimowiskach naszych orlików. Wyprawa ta dała również okazję do wzbogacenia informacji o zimowiskach biebrzańskich orlików grubodziobych o obserwacje z kilku kolejnych zarejestrowanych dzięki telemetrii miejsc. Producentem filmu jest firma "Felis Film" i dzięki jej uprzejmości mieliśmy okazję raz jeszcze podziwiać zapierające dech w piersiach greckie krajobrazy.
Głównym celem wyprawy było znalezienie i sfilmowanie Alka - urodzonego w tym roku nad Biebrzą orlika grubodziobego. Bogatsi o doświadczenia z naszej lutowej wycieczki na Kretę mieliśmy nadzieję tym razem zmazać niesławę, jaką okryliśmy się po wspomnianej wyprawie, kiedy to nie udało nam się zobaczyć zimującej na Krecie Zośki. Zadanie ułatwiały nam dwa fakty - pierwszy to ten, iż Alek wyposażony był w urządzenie rejestrujące dane o położeniu znacznie częściej niż nadajnik Zośki, drugi natomiast to fakt, iż w tym roku oprócz Alka w Grecji w tym czasie przebywał jeszcze jeden z naszych młodych orlików. Dodatkowo w kierunku Grecji zmierzał także Bruzda, jak się jednak później okazało jego wędrówka zakończyła się tragicznie w Czarnogórze, o czym piszemy w osobnym artykule. Niejako w odwodzie mieliśmy jeszcze goszczącego w Grecji estońskiego mieszańca Luule. Niestety była też i przeszkoda - wszystkie przebywające tam orliki dość często się przemieszczały zdając się poszukiwać dalszej drogi w kierunku południowym. Istniała więc obawa, że wzorem Zośki polecą one na Kretę.
Zobaczyć Alka udało nam się stosunkowo szybko, bowiem już drugiego dnia po przylocie. Biorąc pod uwagę fakt, że pierwszy w całości upłynął nam na dotarciu na miejsce z lotniska, wynik był naprawdę godny odnotowania. Obserwacja jednak przebiegała z dużej odległości uniemożliwiając nagranie odpowiedniego dla celów filmu materiału. Jak się okazało Alek przebywał na terenie bardzo malowniczej laguny po części użytkowanej rolniczo, po części zaś zabagnionej i niedostępnej. Z dwóch stron laguna odgrodzona była pasmami wzniesień, na których orlik znajdował odpowiednio spokojne miejsce noclegowe. Z nastaniem świtu zlatywał natomiast na pobliskie bagna na żerowisko. Dość szybko przekonaliśmy się, jak skuteczna jest to strategia, ptak bowiem mógł pozostawać poza zasięgiem lornetek oraz kamer przez cały dzień. Nie pomagała nam też jesienna aura - brak słońca oraz częste opady deszczu uniemożliwiały szybowanie, toteż Alek zazwyczaj przesiadywał w niedostępnych dla nas miejscach. Zniechęceni takim stanem rzeczy postanowiliśmy odwiedzić inne tereny, na których przebywały nasze orliki. W tym celu przejechaliśmy cały półwysep Peloponez. Niezwykle malownicze drogi wiodły do jeszcze bardziej malowniczych miejsc rekompensując nam niejako zarówno dotychczasowe niepowodzenia, jak i utrzymującą się dość kapryśną aurę. Dwudniowa wycieczka po półwyspie pozwoliła nam zebrać informacje o miejscach przebywania orlików. Okazało się, że dużą część z nich stanowią nadmorskie laguny lub ujścia niewielkich rzek, będące atrakcyjnym miejscem odpoczynku dla wielu przelotnych lub zimujących o tej porze roku gatunków ptaków. Duża część z nich to dla nas czysta egzotyka, stąd z szeroko otwartymi oczami podziwialiśmy stada mew romańskich Larus michahellis, flamingów Phoenicopterus roseus, sieweczek morskich Charadrius alexandrinus, biegusów małych Calidris temminckii i malutkich Calidris minuta, czy też pojedynczych rarytasów, jak pelikan różowy Pelecanus onocrotalus czy warzęcha Platalea leucorodia. Do uszu naszych za to często dochodziły nawoływania wierzbówek Cettia cetti, pokrzewek aksamitnych Sylvia melanocephala czy kowalików skalnych Sitta neumayer. W stadach obserwować mogliśmy także dobrze nam znane gatunki, które na zimę opuszczają Polskę, takie jak słowiki, świergotki, czy dość tam rzadkie bociany czarne.
Przedostatniego dnia wieczorem okazało się, że Alek również postanowił przenieść się na półwysep, obierając za noclegowisko znane nam już miejsce. Długo się nie namyślając przebyliśmy całą dzielącą nas odległość i świtem dnia następnego, w strugach ulewnego deszczu udało nam się wreszcie sfilmować naszego bohatera. Dzień okazał się być dla nas szczególnym, bowiem wkrótce potem przyszło rozpogodzenie, wraz z którym cała okolica zatętniła życiem, dając możliwość podziwiania jej zapierającego dech w piersiach piękna. Z przepięknej pogody korzystał też sam Alek dając możliwość nakręcenia upragnionych ujęć. Wkrótce też dołączył do niego kolejny, nieznany nam orlik grubodzioby.
Wyprawę mogliśmy więc uznać za w pełni udaną. Grecję pożegnaliśmy z głowami pełnymi niezapomnianych wrażeń i naładowani energią dopisującego nam przez całą wyprawę humoru, który, zważywszy oczekujące nas w kraju ujemne temperatury, okazał się niezwykle przydatny po powrocie.
Serdecznie dziękujemy Panu Ireneuszowi Chojnackiemu oraz ekipie firmy "Felis Film" za realizację tego przedsięwzięcia, Panu Michalisowi Dretakisowi natomiast za okazane wsparcie.
Na kilka zdjęć z tego wyjazdu zapraszamy do Galerii.